-Lou... wiesz... ja... doceniam twoją szczerość ale to każdy o tobie wie nawet ja. Ale jeśli nie chcesz mówić mi o różnych innych rzeczach to nic bo ja np. nie powiedziałabym ledwo poznanej osobie swoich sekretów czy coś... Ale jeśli chodzi o mnie to mi możesz zawsze wszystko powiedzieć bo jestem otwartą osobą, ale umiem dotrzymać tajemnicy.- powiedziałam uśmiechając się pod nosem.
-Jejku.. no dobrze zapamiętam- spojrzał na mnie i posłał uśmiech. Rozmawialiśmy sobie tak jeszcze sporo czasu, aż się zupełnie ściemniło i usłyszeliśmy muzykę. Brunet wstał i podszedł do mnie wyciągając rękę i zapytał czy z nim zatańczę. Oczywiście się zgodziłam. Weszliśmy do środka sali gdzie tańczyło wiele osób.
Akurat gdy weszliśmy ( mam wrażenie, że specjalnie bo mój partner kiwnął ręką do DJ'a a ten puścił wolny kawałek) grała wolna muzyka więc tańczyliśmy blisko siebie. Trzymałam swoje ręce na ramionach Lou, a on swoje na moich plecach. Leciało kilka wolnych piosenek pod rząd. Przez ten czas ciągle rozmawialiśmy ze sobą patrząc głęboko w swoje oczy. Co jakiś czas napatoczył się komplement od Louisa, a wtedy ja czułam, że lekko się rumienię. Kiedy skończyliśmy tańczyć odsunęłam się od chłopaka i lekko skinęłam głową na znak podziękowania. Lou zrobił to samo. Wróciłam do stolika, a mój partner przyniósł nam 2 drinki. Sączyliśmy nasze napoje w milczeniu. Kelner podszedł do nas i zabrał puste talerze po czym podał rachunek. Lou chciał zapłacić ale mu przeszkodziłam.
-Na pół się składamy.- oświadczyłam wyjmując portfel z torby.
-Nie. Ma. Takiej. Opcji! To mężczyzna powinien płacić za kolację z damą a nie na pół no!!-powiedział dumnie unosząc klatę.
-Oh jakiś ty szarmancki.. - powiedziała uśmiechając się zadziornie.
-Dziękuję, wiem..hahahaha- wybuchnęliśmy śmiechem. Kelner spojrzał na nas z dziwną miną i odszedł od stolika gdy Lou zapłacił, co mnie zbulwersowało.
-No dobrze. Strasznie miło spędziłam dzisiejszy wieczór, ale jest już...-spojrzałam na telefon- O mój Boże! Jest już po 11! A, a co z Misią??-powiedziałam łapiąc się za głowę i rozpaczliwie szukając mojej torebki, aby się ulotnić jak najszybciej do siostry.
-Poczekaj! Pojedziemy razem-wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu. Po jakimś czasie byliśmy pod posesją . Weszłam zestresowana do domu i usłyszałam... ciszę... odetchnęłam z ulgą. Powędrowałam do pokoju dziennego i ujrzałam, że wszyscy śpią na kanapie. Przykryłam wszystkich kocem i pociągnęłam Louisa za sobą do kuchni. Oparłam się o blat kuchenny. Lou zrobił to samo tylko o stół.
-Louis, ja... ja.... chciałam cię przeprosić za to, że zepsułam nam to spotkanie. Po prostu ja wiem jaka jest moja siostra i jeśli jest jej źle to może sobie zrobić coś głupiego. Martwię się o nią, bo jest jeszcze młoda i głupia, a ja wiem, że ma czasami głupie pomysły i.....i......i...... chciałam po prostu cię przepros....- nie zdążyłam dokończyć mojej wypowiedzi, bo zauważyłam jak Loui zbliża się coraz bardziej do mnie.... i pocałował mnie, na co ja się strasznie zdziwiłam, ale... Odwzajemniłam pocałunek.
-Louis?-zapytałam ledwo słyszalnym szeptem- Co to było?
-Ja.. ja .... przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać. Przepraszam i zrozumiem jeśli cię uraziłem, ale ja... ja nie mog...-tym razem ja mu przerwałam chwytając jego twarz w moje małe dłonie. Desperacko szukał kontaktu z moimi oczami. Uśmiechnęłam się na znak, że wszystko jest dobrze. Zbliżyłam nasze twarze do siebie i pocałowałam jego usta zamykając przy tym oczy.
Podobało mi się to, że czuję jak się uśmiecha. Delikatnie odsunęłam się od niego spuszczając wzrok na ziemię i uśmiechając się pod nosem. Czuję, że się rumienię....
Stałam tak jeszcze chwilkę i spojrzałam na chłopaka. Był zadowolony, a wręcz dumny z siebie...
-Louis??-zapytałam
-Tak?
-Może zostaniesz na noc w pokoju gościnnym, bo wiesz jest już późno no i jeszcze wypiliśmy wino... proszę zgódź się.
-No chyba masz rację... ok zostaję!
- Świetnie! Pójdę ci naszykować pościel na jednym łóżku, a Hazza jeśli raczysz go obudzić to niech się położy na drugim łóżku. Zaraz po was zejdę.- poszłam na górę i posłałam im łóżka, a następnie zeszłam na dół obudzić resztę. Gdy schodziłam po cichutku po schodach usłyszałam jak Lou z kimś gada. Nie wiem czy powinnam, ale... trzeba...
-No i wtedy ją pocałowałem i.. i ...-to mówił Lou, ale się zapowietrzył.
-Okok. Już wszystko wiem.-czy to był Harry? TAK!! Harry.
-A jak ty i pani wiewióreczka?
-Dobrze! Kurde, jeszcze nigdy mi na nikim tak nie zależało jak na niej....-ok nie podsłuchuję dalej bo mama mówi "jak będziesz podsłuchiwać jak ktoś rozmawia to będziesz miała uszy jak osioł " a ja tak nie chcę!!<tak by the way to skąd ona takie powiedzonko wzięła?> Zeszłam na dół i powiedziałam żeby szli już na górę, ale nie.. Bo nasz rycerz Hazza musiał się zapytać co z dziewczynami. No to mu mówię, że niech sobie tu leżą, a on na to, że je zaniesie, a Louis oburzony, że on sam to nie i tak Harry zaniósł do pokoju Di, a Lou Misie. Kiedy się przebrałam już w swoją piżamkę i umyłam zęby położyłam się spać. Długo nie czekałam i odpłynęłam.
*następnego dnia jakaś 4:30 rano*
Leżę sobie i smacznie śpię, a tu nagle pukanie do drzwi.
-Puk. Puk.- zapytał czyiś głos zza drzwi.
-Czego?!- zapytałam chowając głowę pod poduszkę.
-Mogę wejść?- zapytał dobrze mi znany głos Louisa.
-Tak. Proszę.- usiadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie na znak, żeby Louis usiadł. Tak i zrobił.
-No, więęęęęc? Co cię sprowadza do mojego pokoju o...?-zapytałam przeciągając się i tym samym spoglądając na zegarek - 4:32 w nocy hmm...?
-Eeee..... wiesz bo ja mam takie małe pytanko....-no powiedz w reszcie o co chodzi bo mi serce zaraz z piersi wyskoczy!!- czyyyyyy...... mógłbym z tobą spać?-zapytał, chociaż nie takiego pytania się spodziewałam....
-Co?! Ale dlaczego? Co jest nie tak z twoim łóżkiem?
-Nie co, ale kto! Harry chrapie jak stary pociąg wiozący odpalony traktor noo!!- powiedział prawie płacząc.
-Oh... no w takim razie ok. Kładź się obok mnie,ale..... ale jest jedna zasada! N.I.E C.H.R.A.P.I.E.S.Z!! Jak usłyszę choć raz, że chrapiesz to dostaniesz kuksańca i spadniesz z łóżka zrozumiano?!
-Tak jest szefowo!!-zasalutował
-Ok Louis to kładź się od brzegu bo ja lubię przy ścianie.-powiedziałam zakryta już po uszy pościelą.
-Dobranoc Lou.
-Dobranoc Ali.- I po tych słowach szybko odpłynęłam w krainę snów z fioletowymi jednorożcami pływającymi synchronicznie w czekoladzie....
_______________________________________
No i wreszcie, nareszcie jest rozdział 5.
Ja strasznie przepraszam, że nie dodawałam długo ale nie miałam jak bo ta straszna szkoła mnie wykańcza!!
No ale jest i sorka, że taki krótki, ale dodałam na szybko... a na koniec taki mały ale piękny obrazek i życzę aby każda z was wygrała życie i ich spotkała!! Jednokierunkowych :*
Proszę o komentarze! ♥